Szlak Wokół Tatr to jedna z najpiękniejszych pętli rowerowych w tej części Europy, której raczej nikomu nie trzeba przedstawiać. W ciągu trzech dni pokonaliśmy 312 km i 2700 m przewyższenia, przemierzając malownicze doliny, spokojne wioski oraz odcinki z widokiem na Tatry. Jak wygląda trasa i jakie atrakcje kryje na swojej drodze? Jakie wyzwania może przynieść górski mikroklimat? W tym wpisie podzielę się naszymi przygodami na Szlaku Wokół Tatr, połączonym z trasami VeloCzorsztyn i VeloDunajec. Dowiecie się o tym, jak nieprzewidywalna w górach potrafi być pogoda; jak jej zmienność może stanowić większe wyzwanie niż strome podjazdy. A sama bliskość gór wcale nie musi gwarantować zachwycających widoków na każdym kroku.
Szlak Wokół Tatr to wyjątkowa, 250-kilometrowa pętla rowerowa biegnąca przez Polskę i Słowację, obejmująca historyczno-kulturowe regiony Podhala, Orawy, Liptowa i Spisza. A co najważniejsze, otacza monumentalne szczyty Tatr, które można podziwiać ze ścieżek praktycznie na całej trasie.

Szlak prowadzi nas przez małe, słowackie miasteczka, urokliwe wioski, gęste lasy, rozległe łąki i doliny górskich rzek. Trasa przebiega po mieszance dobrej jakości ścieżek rowerowych, wiejskich dróg o niskim natężeniu ruchu, dróg leśnych i szutrowych ścieżek. Niestety, nie da się uniknąć kilku fragmentów po bardziej ruchliwych drogach. Jednak zdecydowana większość to wyasfaltowane drogi i ścieżki rowerowe, więc trasa nie należy do trudnych technicznie.

Jako że szlak biegnie wokół gór, nie jest on wyjątkowo wymagający, jednak nadal są to tereny około górskie, więc należy spodziewać się wielu przewyższeń na trasie. Podjazdy bywają długie, ale na pewno nie są ekstremalnie strome.
Więcej szczegółów odnośnie tego szlaku, w tym informacje o utrudnieniach lub postępach w budowie trasy, znajdziecie na oficjalnej stronie – www.szlakwokoltatr.eu
Nasza trasa
Nasza wyprawa powstała z połączenia Szlaku Wokół Tatr z trasami VeloCzorsztyn i VeloDunajec.

Pierwsze dwa dni spędziliśmy w pełni na trasie Szlaku Wokół Tatr. Dopiero trzeciego dnia, od Kieżmarku, wprowadziliśmy pewne modyfikacje: skróciliśmy trasę, omijając Białą Spiską, a następnie zamiast jechać wyznaczonym szlakiem przez las, wybraliśmy główną drogę – Słowacką Drogę Wolności (Cesta Slobody). Po powrocie do Polski dotarliśmy do Kacwina, gdzie zamiast kontynuować jazdę Szlakiem Wokół Tatr, skierowaliśmy się w stronę zapory na Dunajcu w Niedzicy. Stamtąd wjechaliśmy na VeloCzorsztyn, objeżdżając jezioro Czorsztyńskie od południa. Następne wjechaliśmy na trasę VeloDunajec, aby bezpośrednio dojechać do Nowego Targu.
Mapę i ślady GPX do pobrania znajdziecie w dalszej części wpisu.

Porady i wskazówki na wyjazd
Na początek kilka porad, które mogą pomóc Wam przygotować się do rowerowej podróży Szlakiem Wokół Tatr:
- Korzystajcie z nawigacji i śladu GPX – po polskiej stronie szlak jest dobrze oznakowany, jednak na Słowacji oznakowanie jest zdecydowanie słabsze. Trasa prowadzi po zwykłych drogach i lokalnych ścieżkach rowerowych, które nie zawsze są oznaczone jako część Szlaku Wokół Tatr.
- Pamiętajcie o dodatkowych elementach odblaskowych – poza standardowym oświetleniem, przepisy na Słowacji wymagają posiadania pomarańczowych odblasków na każdym z kół roweru, białego odblasku z przodu i czerwonego z tyłu roweru.
- Zabierzcie ciepłe ubrania – szlak prowadzi przez tereny górskie, na których pogoda jest bardzo zmienna, a niskie temperatury zdarzają się nawet w środku lata. Warto mieć ze sobą kilka dodatkowych warstw.
- Przygotujcie duże zapasy – Słowacja jest dosyć “dzika” w porównaniu do Polski i nie spotkamy tam stacji benzynowej czy wiecznie otwartej Żabki co kilka kilometrów. Przygotujcie spore zapasy jedzenia i wody, a gdy znajdziecie sklep – zróbcie zawsze większe zakupy. Przed wyjazdem warto przeanalizować trasę, aby mniej więcej orientować się, w których miejscowościach na trasie znajdują się większe sklepy.
- Nie zostawiajcie posiłku na wieczór – podobnie jak ze sklepami – przez to, że podróżujemy po rzadko zaludnionych rejonach, to wszelkie punkty gastronomiczne zamykają się dosyć wcześnie. Dlatego lepiej zjeść większy posiłek w ciągu dnia, niż czekać z obiadem na wieczór.
- Słowackie drogi nie sprzyjają rowerzystom – przygotujcie się do tego, że kierowcy jeżdżą agresywnie i podczas wyprzedzania rowerzystów nie zachowują bezpiecznego odstępu. Uważacie na siebie na ruchliwych drogach! Lepiej usunąć się w bok, niż ryzykować zdrowiem.
- Niedzica i VeloCzorsztyn są bardzo popularne – jeśli planujecie tam podróż w sezonie, przygotujcie się na tłumy turystów.
Chcesz wiedzieć jakiego ekwipunku używam na wyprawach? Zajrzyj na stronę Mój sprzęt.
Mapa i GPX
Dojazd do Nowego Targu
Z Krakowa do Nowego Targu przyjechaliśmy pociągiem Kolei Małopolskich. Z powodu remontu linii kolejowej w kierunku Zakopanego, ruch pociągów w tym okresie był ograniczony, a połączenia uruchamiano jedynie w czasie wakacji. Pod koniec 2023 roku pociągi wznowiły kursowanie na stałe.

Szlak Wokół Tatr – Dzień 1: Nowy Targ – Liptovský Mikuláš
Naszą podróż zaczynamy na dworcu kolejowym w Nowym Targu. Od razu po opuszczeniu peronów trafiamy na ścieżkę rowerową odseparowana od ruchu samochodowego. Tuż po wyjechaniu z miasta szlak prowadzi nas po dobrej jakości trasie rowerowej przez las. Jeszcze nie ma żadnych widoków na góry, a już jest pięknie!


Niestety, trafiamy na bardzo pochmurny dzień, przez co Tatr nie zobaczymy tego dnia wcale.
Poruszamy się szeroką i dobrze oznaczoną ścieżką rowerową i nawet nie zauważamy, kiedy przekraczamy polsko-słowacką granicę.

Co jakiś czas trafiamy na małe Słowackie miasteczka oraz, co szczególnie mi się podoba, podwieszane kładki nad rzekami. Przekraczanie rzek po tych chybotliwych konstrukcjach zapewnia nam sporo wrażeń.

Częściowo poruszamy się po zwykłych drogach i niestety, ale kierowcy nie są dla nas łaskawi – samochody wyprzedzają nas naprawdę blisko.

Szlak kilkukrotnie przeskakuje z jednego brzegu rzeki na drugi, przez co mamy jeszcze więcej okazji na korzystanie z podwieszanych kładek.

Na 70 km trafiamy na górujący nad miastem, XIII-wieczny Zamek Orawski (Oravský hrad), gdzie robimy krótką przerwę. Niedługo potem wyjeżdżamy z miasta i kontynuujemy jazdę częściowo szutrową i kamienistą drogą w otoczeniu malowniczych, zielonych pagórków. Pewnie w słoneczny dzień musi tu być piękny widok na góry. My możemy podziwiać jedynie najbliższe wzniesienia.


Na 80 km, w Dolnym Kubinie, łapie nas pierwszy solidniejszy deszcz tego dnia. Chowamy się na przystanku, aby przeczekać najintensywniejsze opady. Deszcz jednak nie zamierza szybko ustąpić, dlatego ruszamy dalej i zaczynamy nasz 10 km podjazd na najwyższy punkt tego dnia, czyli 854 m.n.p.m.
I to tutaj, tuż przed szczytem podjazdu, ulewa rozkręca się na maksa! My jedziemy w górę, a rwąca rzeka deszczówki płynie w dół. Wspinamy się po serpentynach, nie mając możliwości ucieczki. Dopiero na zjeździe, w miejscowości Malatina, przystanek autobusowy zapewnia nam schronienie. Czekamy tam ponad pół godziny, aż deszcz osłabnie. Robi się coraz zimniej, a kolejne minuty czekania przybliżają nas do zmroku.

Gdy woda przestaje tak intensywnie płynąć po drodze, decydujemy się ruszyć dalej. Tuż po opuszczeniu wioski trafiamy na szutrową drogę, z pozostałościami zniszczonego asfaltu. Droga prowadzi w głąb zielonej doliny, a po naszej lewej płynie rzeka. Jest pięknie, ale nasza wysokość, bliskość górskiej rzeki i gęstej, mokrej roślinności sprawiają, że jest potwornie zimno. Palce zaczynają drętwieć od zimna na kierownicy.


W końcu wyjeżdżamy z doliny i robi się trochę cieplej. Oddychamy z ulgą. Deszcz ustaje, a przez pagórki szczytujące nad doliną przetaczają się ogromne kłęby chmur. Mimo że nadal nie widać Tatr, widok i tak jest niesamowity.


Na liczniku wybiło nam 100 km. Dojeżdżamy do Jeziora Liptowskiego i objeżdżamy je od północy zwykłą drogą. W Liptowskim Mikułaszu zjeżdżamy na ścieżkę rowerową wzdłuż rzeki Váh. Jazda nią jest komfortowa, ale robi się coraz ciemniej. Mijamy centralną część miasta i zmierzamy w kierunku naszego noclegu. Około 5 km przed celem zrywa się kolejna ulewa. W deszczu próbujemy zlokalizować pensjonat. Na miejsce docieramy totalnie przemoczeni i przemarznięci.

Na nocleg wybraliśmy pensjonat Peka Vyhlidka. Widoki z tego miejsca pewnie są niesamowite, jeśli tylko góry nie kryją się za chmurami, jak w naszym przypadku. Miła gospodyni wita nas i pozwala zostawić rowery w środku domu.

Niestety, przez konieczność przeczekania deszczu dojechaliśmy na miejsce z opóźnieniem i wszystkie restauracje w okolicy – całe dwie! – były już zamknięte. Na szczęście w ostatniej chwili udało nam się zamówić pizzę z dowozem. Jedną z opcji była pizza ze słoniną – wiem, brzmi okropnie, ale po tak ciężkim dniu była idealnym zastrzykiem kalorii.

Szlak Wokół Tatr – Dzień 2: Liptovský Mikuláš – Kežmarok
Drugi dzień wita nas gęstym chmurami i chłodem. Opuszczamy nasz nocleg i kierujemy się w dalszą drogę, szukając miejsca do kupienia śniadania. Chociaż wolelibyśmy jeszcze pospać, tak jak jeden z naszych futrzastych gospodarzy 🙂


W tej okolicy ciężko trafić na jakikolwiek sklepik, a nawet się taki znajdzie, to praktycznie nie ma w nim żadnego pieczywa lub czegokolwiek drożdżówko-podobnego. Nie jestem pewien, czy byliśmy w nich za wcześnie czy za późno? Dopiero Lidl w Liptowskim Hradoku ratuje nas z opresji.

Tuż za miastem trafiamy na piękne, zielone tereny – lasy wymieszane z polami i łąkami. Niestety, gór na horyzoncie nadal brak .

Dzień drugi na naszej trasie to najkrótszy etap naszej podróży, a jednocześnie najbardziej płaski – jeśli tak można nazwać ponad 600 m przewyższenia 😉 . Dlatego nie spieszymy się i powoli przemierzamy słowackie lasy i pustkowia.



Poruszamy się w dolinie rzeki Čierny Váh, cały czas lekko wspinając się w górę. Przemierzamy lasy lub małe wioski z okolicznymi polami. Po drodze trafiamy na zaporę na rzece i elektrownię wodną.



Na 40 km osiągamy najwyższy punkt tego dnia i wtedy – nareszcie! – pojawiają się one: szczyty Tatr nieśmiało wyłaniające się zza chmur.


Dalej czeka nas bardzo przyjemny, długi zjazd do miejscowości Szczyrba (Štrba). Stąd jedziemy wiejskimi drogami i ścieżką rowerową wzdłuż rzeczki Mlynica, która po kilku kilometrach wpada do Popradu. Od teraz trasa jest dosyć płaska, a nawet lekko opadająca w dół. Ścieżka jest szeroka i bardzo dobrze oznakowana, jedzie się jak po maśle.






Z pewnością jest to jeden z bardziej przyjemnych fragmentów trasy: nie przemęczając się, możemy jechać po prawie płaskiej trasie, cały czas obserwując południową ścianę Tatr.


Przed Popradem, jak i w samym mieście, przy ścieżce pojawia się kilka kawiarenek dla rowerzystów, gdzie można “dotankować” Kofoli.



Wjeżdżamy do centrum Popradu, pełnego pięknych, kolorowych kamieniczek.


W okolicach Vielkiej Lomnicy góry odsłaniają się coraz bardziej. Widoki są po prostu niesamowite!


Dalej ścieżka prowadzi nas wzdłuż rzeczki na tyłach zabudowań. Gdzieniegdzie w wodzie pluskają się kaczki. Naprawdę sielski widok!


Następnie trasa wyprowadza nas w pole – a dokładniej na polną drogę, którą dojeżdżamy do Kieżmarku.

Chwilę zwiedzamy centrum miasta, po czym zawracamy, kierując się do minionej wcześniej miejscowości Huncovce.

Drugi nocleg spędzamy w Penzion Zelený Dvor. Jest to bardzo wygodne miejsce – na górze mamy pokój, natomiast na dole restaurację, więc nie musimy się nigdzie dalej ruszać. Bo – swoją drogą – za bardzo nie ma dokąd 😀

Dobrze, że udało się dojechać do celu na czas, bo po około godzinie zrywa się straszna ulewa.
Szlak Wokół Tatr – Dzień 3: Kežmarok – Nowy Targ
Ostatni dzień naszej przygody na Szlaku Wokół Tatr. Poranek nie nastraja nas pozytywnie, kiedy za oknem widzimy gęstą mgłę. Całkowicie tracimy przez to nadzieję na zobaczenie gór.

Zaczynamy od szybkiego dojazdu do Kieżmarku, gdzie zatrzymujemy się na kawę i śniadanie. Na szczęście poranna mgła szybko ustępuje, a miasteczko w promieniach słońca staje się jeszcze piękniejsze. Korzystamy z pogody, aby jeszcze raz zwiedzić miasto.



Jeszcze przed opuszczeniem Kieżmarku widzimy lekko wystające wierzchołki gór, ale już po minięciu ostatnich zabudowań wita nas taki oto widok na Tatry.

Widok gór w pełnej okazałości dopiero trzeciego dnia na Szlaku sprawia, że cieszymy się jeszcze bardziej, niż gdyby ten widok towarzyszył nam od początku wyprawy.

Za Kieżmarkiem wprowadzamy pierwszą zmianę trasy, skracając ją z powodu prognozowanych na popołudnie burz. Zamiast jechać wzdłuż Popradu do Białej Spiskiej, skręcamy w lewo w kierunku miejscowości Rakusy, by po 10 km wrócić na oficjalny przebieg Szlaku Wokół Tatr.

Co ciekawe, wzdłuż tutejszych dróg rosną jabłonie – niecodzienny widok w porównaniu do polskich krajobrazów.


Po powrocie na szlak jedziemy szeroką ścieżką rowerową z widokiem na góry.

Droga nie mija nam bez przeszkód – w pewnym momencie przejazd zagradzają nam owieczki!

Dalej teren staje się coraz bardziej stromy, a my rozpoczynamy wspinaczkę na najwyższy punkt trasy – 1125 m n.p.m. Słońce przyjemnie grzeje, oświetlając górskie stoki, choć ich szczyty pozostają ukryte w chmurach.


Tu wprowadzamy kolejną zmianę, która pozwala zaoszczędzić nam czas – jedziemy asfaltową Drogą Wolności (Cesta Slobody) zamiast wyznaczoną ścieżką przez las.
Po wjechaniu na szczyt czeka nas 25 km zjazd i utrata aż 635 m wysokości. Zjazd prowadzi nas najpierw przez leśnie pustkowia, by niżej przejść w urokliwe słowackie wioseczki. Droga tutaj jest bardzo gładka i zjazd jest niesamowicie przyjemny.



Po pokonaniu najbardziej stromego odcinka zjazdu przekraczamy granicę z Polską i zatrzymujemy się na przerwę – czas na zakupy i posiłek. Dzikość i odludność Słowacji mają swój niepowtarzalny urok, jednak wygoda regularnego uzupełniania zapasów co kilka kilometrów to coś, za czym naprawdę tęskniłem.

Chwilę po przekroczeniu granicy, w Kacwinie, zmieniamy trasę i zamiast podążać za znakami Szlaku Wokół Tatr, kierujemy się w stronę zapory w Niedzicy. Ze względu na szczyt sezonu, tłumy turystów są ogromne, więc staramy się jak najszybciej opuścić okolice zapory i kontynuować jazdę szlakiem VeloCzorsztyn.


Kontynuujemy podróż objeżdżając Jezioro Czorsztyńskie od południa. Ścieżka jest bardzo fajna, kręta, co chwilę przeplatana dosyć stromymi zjazdami i podjazdami. Jest też wiele punktów odpoczynku i wiat dla rowerzystów.


Czy VeloCzorsztyn faktycznie zasługuje na miano najpiękniejszej trasy rowerowej? Jak najbardziej! Widoki są niesamowite! Jedyne co psuje krajobraz to wszechobecne barierki.



Po dojechaniu do zachodniego krańca jeziora, opuszczamy szlak VeloCzorsztyn i wjeżdżamy na odchodzący od niego szlak VeloDunajec. Przez kolejne 20 km w dużo mniejszym ruchu, jednak nadal w otoczeniu natury (i barierkozy), poruszamy się w kierunku Nowego Targu.


Po dotarciu do miasta zostało nam jeszcze kilka godzin do pociągu powrotnego. Wykorzystujemy ten czas na obiad – tutaj polecam świetny Bar Zajezdnia – tanie, pyszne, domowe jedzenie i ogromne porcje. Zabieramy nasz obiad na wynos i zjeżdżamy nad pobliski brzeg Czarnego Dunajca: to idealne miejsce na posiłek w naturze.

Po obiedzie, kierując się ścieżką rowerową właśnie wzdłuż brzegu Czarnego Dunajca, dojeżdżamy do centrum Nowego Targu.

Pora na deser – wyśmienite lody z Lodziarni Żarneccy na rynku. Koniecznie tam zajrzyjcie!


Gdy powoli zapada zmierzch, po raz ostatni wsiadamy na rowery i wracamy na dworzec kolejowy. Wyczucie czasu mamy doskonałe – pierwsze krople deszczu zaczynają spadać dokładnie w momencie, gdy pakujemy się do pociągu.
Podsumowanie
Nasza wyprawa po Szlaku Wokół Tatr na długo zapadła mi w pamięci. Trasa ta jest naprawdę bardzo dobrze poprowadzona i pozwoliła nam się nacieszyć zarówno naturą, jak i klimatem słowackich około górskich regionów. Szkoda tylko, że po słowackiej stronie szlak ma sporo “dziur”, które trzeba łatać jazdą po ruchliwych drogach. Na szczęście w Polsce jest on świetnie przygotowany.
Jak mogliście zobaczyć, pogoda w górach potrafi być kapryśna, a nawet sprawiać więcej trudności niż strome podjazdy. I to właśnie pogoda, a nie sama trasa, dała nam najbardziej w kość.
O dziwo, mimo swojej popularności, na trasie spotkaliśmy bardzo mało rowerzystów – w przeciwieństwie do VeloCzorsztyn, gdzie było bardzo tłoczno. I nic dziwnego, bo faktycznie trasa wokół jeziora Czorsztyńskiego ma prawo ubiegać się o miano najpiękniejszej trasy w Polsce.
Mam nadzieję, że ten wpis pomoże Wam jak najlepiej zaplanować swoją podróż Szlakiem Wokół Tatr i życzę, żebyście trafili na dużo lepszą w pogodę niż my! 😃
Sam pewnie jeszcze raz wybiorę się na podróż tą trasą, bo jednak dawka widoku na Tatry była dla mnie zdecydowanie zbyt mała.